zanim goście przyszli trwały pierwsze przygotowania, tzn Kasia się "nastrajała"
albo i demonstrowała;-)
jubilatka rozkręcała się powoli:
ale solidnie
a gdy się rozkręciła:
poprowadziła towarzystwo na imprezę:
co prawda przy życzeniach nieco się zamyśliła...
(zaraz, zaraz, czego to ja sobie miałam życzyć)
ale już przy chóralnym "sto lat" odzyskała rezon;-)
i przyjmowanie życzeń i prezentów poszło bardzo sprawnie, jako że kolejka była zdyscyplinowana;-)
Niektórzy otrzymali wylewne podziękowania;-)
co do niektórych prezentów chyba były uwagi:
z kolejnych jubilatka wydawała się być zadowolona...
chyba-suma summarum-większość prezentów trafiła w gust, o czym świadczy mina jubilatki;-)
zadowolenia nie kryli też inni uczestnicy imprezy:
(zwróćcie uwagę na kierunek spojrzenia naszego rodzynka)
nic dziwnego, że Mariuszowi przyszła ochota na "małpie" miny:
i to chyba nie tylko Mariuszowi...
A że trunków rozweselających oraz pysznych słodkśsci był dostatek, to:
1. jedni biesiadowali
2. inni dyskutowali:
czasami nawet wpadając w patetyczny ton wzmocniony gestem rąk
3. kolejni załatwiali swoje biznesy...
4. oglądali darowane prezenty...(lub siebie w lustrze)
5. dodawali prezentom ostatni szlif
6. dzielili się na bieżąco relacjami z imprezy ze światem (chyba)
A wreszcie:
pozowali w pojedynkę
lub zbiorowo
dwójkami
trójkami
oraz do wspólnego portretu
i co najważniejsze-z odpowiednim dystansem dbali o zabawowy nastrój imprezy:
być może dlatego, ze sami już byli w zabawowym nastroju...
A że nastrój zabawowy objawia się różnie u różnych osób
to część imprezy przeniosła się na tzw. zaplecze...
nad czym Kasia się zadumała...
A że i ja tam byłam,
sprite i wino piłam,
to co widziałam i słyszałam,
wam opowiedziałam
Ewciu zdjęcia opatrzone komentarzami rozweseliły mnie niezmiernie !! mam ubaw totalny siedzę w wyrze i się zaśmiewam :) Dziękuję za te reporterską relację :)
OdpowiedzUsuńPadłam czytając relację z imprezki. Żałuję, że mnie tam z wami nie było.
OdpowiedzUsuńŻałuj...
OdpowiedzUsuń