pewnie myślicie, że z kolorami opadających liści. kasztanami w parku. wiewiórkami. Ale prawda jest taka, że jesień nie zawsze jest złoto-czerwono-zielono-pomarańczowo i zółto -brązowa. Moja jesień jest inna-bo kojarzy mi się z wczesnymi , długimi wieczorami, wypełnionymi domowym ciepłem , czyli:
1. jest ciemna, granatowa noc. Nad stołem pali się lampa, w świetle której wszystko staje się złociste...
2. przy stole mam "drutuje" swoje cuda-sweterki, czapki i szaliki...a tata naprawia żelazko albo też robi dla mnie stołeczek, albo - układa swoje narzędzia i gwoździe w małej skrzyneczce...
3. ja próbuję czytać-składam swoje pierwsze literki w starej książeczce, która wydana jest-a jakże-na gazetowym papierze....
po cichu w tle gra radio, siedzę z rodzicami pod lampą przy okrągłym stole i jeszcze nie wiem, ze te dni, tak podobne jedne do drugich są jednymi z najlepszych i najszczęśliwszych w moim życiu...
no to i zgłaszam tą przywołującą wspomnienia pracę na wyzwanie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz